niedziela, 22 września 2013

Mam tyle do zrobienia.Brakuje mi tylko czasu. Zaraz jadę na pół dnia do ojca. Moja matka ma ewidentnie o to pretensje. Wczoraj po naszej ,,kłótni" - bo właściwie sama nie wiem co to było, czułam się okropnie. Jeszcze nigdy jej słowa tak mnie nie zraniły. Po tym wszystkim poszłam wymiotować, miałam jednak pusty żołądek i niewiele z tego wyszło. Wróciłam więc do pokoju, płakałam. Długi czas nie mogłam się uspokoić. Chciałam walić o ściany, chciałam zrobić sobie krzywdę. Potem poszłam do kuchni i jadła. Bardzo dużo.... Zjadłam ze trzy kanapki, pół batona + wiele plastrów szynki, prosto z lodówki. Czułam się źle. Poszłam więc do łazienki i zaczęłam wymuszać wymioty. Wiem jednak, że nie udało mi się wszystkiego z siebie wyrzucić. Wróciłam do pokoju, znowu płakałam. Naprawdę chciałam przestać, chciałam zasnąć ale nie mogła. Czułam się tak źle jak by ktoś zadawał mi fizyczny ból. Płakałam w poduszkę nie chciałabym żeby ktoś mnie usłyszał - chociaż i tak były na to małe szanse. Nie mogłam usnąć. Z wyrzutów sumienia zrobiłam ponad sto brzuszków. Dopiero po tym wszystkim udało mi się zasnąć.
Rano od razu poszłam się myć. Gdy byłam naga zważyła się. Waga pokazała mi 50,5 kg - ale byłam wtedy na czczo. Już nie mogę tego znieść. Mam takie szczupłe koleżanki. I albo one ważą po 46 kg albo ważą tyle co ja z tą różnicą, że są po 10 cm ode mnie wyższe. Wzrost to po wadzę mój główny kompleks. Nie mogę tego znieść, że jestem taka niska. Od trzech lat nie urosłam nawet 1 cm. Pewnie już nie urosnę. A jeśli nawet to pewnie jakieś mm.
Wiecie co teraz robię? Jem płatki. Jestem beznadziejna. Poje się, że nie schudnę. Boję się, że przytyje. Mam dość. Muszę być perfekcyjna, może wtedy coś się zmieni

A jeśli ja też kiedyś będę tak wyglądać?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz