piątek, 13 września 2013


Już się zważyła. Nic nie tyje nic nie chudnę. Ciągle jest 50,5 kg. Nie wiem czy się cieszyć czy płakać.




 Musze sobie dać z tym wszystkim radę. Pokłóciłam się z matką.... Włożyłam słuchawki do uszu, włączyłam muzykę najgłośniej jak tylko mogłam, wypaliłam papierosa i zjadłam aż polowe gorzkiej czekolady. Ona tak mnie denerwuje..... Ale nie w taki sposób w jaki nastolatkowie normalnie mają dość swoich rodziców. To inny rodzaj kłótni. Nie chce o tym pisać, nie chce nawet o tym myśleć.... więc kończę już tego posta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz