niedziela, 30 marca 2014


Hejo :). Piękną pogodę mamy dzisiaj.
Chciałam pojeździć na rowerze ale najpierw myślałam, że nie znajdę czasu, teraz próbuje się uczyć - chociaż nie wychodzi. Za trzy tygodnie egzamin, jestem tym strasznie zdenerwowana ale mam nadzieję, ze się wszystko ułoży ....
Wydaje mi się, że schudłam. Waga rano pokazała 53.5 kg - a to by znaczyło ze schudłam 2 kg!
Ale teraz jak się ważyłam jest znacznie więcej - no bo zjadłam sporo. Jedyne pocieszenie to, że były to same zdrowe rzeczy ...
Wgl ta waga jest jakaś dziwna ale kupiłam ją za 30 zł w Carrefourze. Więc w sumie czego tu się spodziewać.... No cóż chyba bd musiała zainwestować w jakąś porządniejszą bo ona na serio się często psuje. Kiedyś było tak, że pokazała mi 10 kg mniej niż ważyłam w rzeczywistości a za chwile pokazała normalną wagę .... Ehhhhh tak już jest -  jak się badziewie kupi to badziewie się ma.
Trzymajcie się kochane i korzystajcie z pięknej pogody  :****

Piękne nogi ! :)

środa, 26 marca 2014


Dziękuje wam za wszystkie słowa. Jesteście kochane. Dzięki waszym komentarzom trochę się ogarnęłam. Gdy przeczytałam je po raz pierwszy od razu włączyłam Chodakowską i zaczęłam ćwiczyć. Mniej jem i zdecydowanie duuuuuuuuuuuuuuużo zdrowiej. Głównie jogurty i owoce. Nawet nie tknęłam słodyczy przez te trzy dni. Może nie jem zbyt mało ale na razie nie potrafię wrócić do dawnych przyzwyczajeń.  Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. Na razie jestem pełna dobrych myślni. Obiecałam też sobię, że postaram się nie wymiotować - chociaż jeżeli by doszło do napadu......... NIE NIE NIE do napadu nie dojdzie bo będzie dobrze :) :) :).
Dziękuje wam za wsparcie, jesteście kochane :****
Trzymajcie się chudo :***



niedziela, 23 marca 2014



Dobra, biorę się w garść. Napisze wam o WSZYSTKIM czego się dopuściłam w ostatnim okresie. ŻAŁUJE TEGO CHOLERNIE !!!!
Przez to wszystko przytyłam. Tak właśnie przytyłam. I to ile?

PRZYTYŁAM 5 KG W CIĄGU TRZECH MIESIĘCY !!!

Nie mam już siłt patrzeć na swoje tłuste cielsko więc biorę się w garść. Nie uwierzycie co zrobiłam przez ostatnie dni ( czyt. czwartek, piątek, sobota) zjadła - 3 ŚREDNIE SŁOIKI NUTELII ! - i to zupełnie sama!
To było tak, że poszłam niby na spacer a tak na prawdę pobiegłam do sklepu po to zabójstwo a potem jadłam (obżerałam się) tym prosto ze słoika i tak cały czas. 
Teraz patrze na swoje grube cielsko o wadze 55 kg - nigdy tyle nie ważyłam !
Wiem, na pewno to skrytykujecie. Ale dobrze. Sama się krytykuje. To co zrobiłam było wstrętne. Jestem grubym wieprzem. Mam obleśnie nogi - po mojej szparze nie ma już nawet małego śladu. JESTEM OHYDNA. 
Musze się wziąć w garść. Najgorsze, że napady to u mnie ostatnio codzienność. Nie jestem wgl głodna a jednak bez przerwy chce jeść. Nigdy nie czuję się nasycona. Zawsze coś jeszcze mogę zmieścić. To okropne. Chwilami sama się siebie boję. Tak jak wam wspominałam - rzygać już nie jestem w stanie bo to wgl nie chce ze mnie wyjść. 
Dlatego prosze was o wsparcie - może miałyście podobnie? jak sobie wtedy poradziłyście? Ja na prawdę nie chce jeść a nie wiem czemu ale to ciągle robię. TO OKROPNE, OBRZYDLIWE I ŻAŁOSNE. 
Błagam pomóżcie mi jakoś i poradcie coś




piątek, 21 marca 2014


Przepraszam, że nie pisze. Nie mam czasu. Wstyd mi za sb. Bo miałam koszmarny tydzień pod względem jedzenia. Najgorsze, że nawet nie mogłam tego wyrzygać. Wkładałam palec, dłoń, pięść. Pierwsze podejście, drugie, trzecie..... i tak cały tydzień. Nie wiem czemu nie mogłam tego wywalić, nie rozumiem tego. Nie chciałam wam tego mówić. Ale muszę być z wami szczera. CHCE być szczera. Wiem, że zasługuje na krytykę i nawet jej pragnę. Może to mi da coś do myślenia. Przepraszam was ale przede wszystkim przepraszam swoje ciało.




piątek, 14 marca 2014


Witajcie z powrotem. Chyba wracam na dobre. Poje się zapeszyć ale mam teraz w sobie tyle siły ile jeszcze nigdy.
Miało być HSGD ale nie dobrze czuję się z tą dietą. Teraz sama wyznaczam sobie kalorie a właściwie to po prostu się pilnuje. Jestem dumna bo jem duuuuuuuuużo mniej słodyczy albo nie jem ich wcale. Pierwszy raz od dawna odmówiłam chipsów. Nic nie zjadam po 19 etc. Pije baaaaaaaaaaaaaardzo dużo płynów i żuje dużo gum. Kupiłam sb specjalny kubek termiczny by łatwiej zabierać herbatkę do szkoły. W szkole parze kolejne kupki.
Najlepiej było w czwartek bo zjadłam tylko 4 wafle ryżowe czyli ok 80 kcal.
Poniedziałek tygodnia był gorszy ale w końcu Krakowa też od razu nie zbódowali. hehehe :)

Jestem dobrej myśli i mam nadzieję że mi się uda. Trzymajcie za mnie kciuki :****



Ostatnio ciągle słucham tej piosenki, na pewno znacie ale wrzucam tak na umilenie wieczoru ;)
James Arthur - Impossible




sobota, 8 marca 2014


Długi wstęp na dobry początek?

     Już nie mogę. Chce tu wrócić. Ten blog był dla mnie oparciem w trudnych chwilach. Trochę go zaniedbałam ale ..... no właśnie czy jest sens się w ogóle usprawiedliwiać. Chyba nawet nie wypada mi tego robić. Odwiedzałam Wasze blogi, śledziłam Wasze zmagania, kibicowałam Wam. Żyłam z wami i waszą Aną. Jednak swoją kompletnie zaniedbałam. Odstawiłam Ją w kont. Zapomniałam o Niej.
     Nie powinnam była tego robić. Teraz ważę 5 kg więcej. Przytyłam tyle w ciągu zaledwie dwóch miesięcy. Zawalałam wszystkie bilanse, wszystkie ćwiczenia. Straciłam płaski brzuch i przerwę pomiędzy udami. Obiecywałam sobie bez przerwy, że zacznę od poniedziałku..... ale nigdy nie zaczynałam. Od początku marca prowadziłam notatki bo starałam się wytrwać bez słodyczy i........ tylko jeden dzień jest na zielono. To okropne. Jestem grubą świnią.
     Na życie już raczej nie narzekam. Nie mam takiego doła jak to było w święta. To był okropny czas. Nawet nie chce o tym wspominać bo mam łzy w oczach. Na szczęście jest już lepiej i nie załamuje się tak często.
     W szkole tak jak byłam - jestem uśmiechnięta, w domu jest lepiej, życie towarzyskie też się układa. W sprawach sercowych tylko  dalej bez zmian. Tylko z rodzicami czasami mam problemy. Poza tym przygniatają mnie te wszystkie decyzje które muszę podjąć. Dobija mnie to...
      Nie chce już narzekać, chce by było pozytywnie. Wiem, że jeszcze nie jedno zdanie dołujące tu napisze ale wybaczcie mi to. Po prostu potrzebuje miejsca gdzie mogłabym to zrobić. Potrzebuje osób, które będą mnie w stanie wysłuchać i może zrozumieć. Jeśli tylko bd miały oczywiście na to chęci bo przecież nic na siłę.
     Umieszczę tu na blogu ten swój nieszczęsny bilans z ,,wyzwania słodyczowego" mam nadzieję że te czerwone kropy dadzą mi mimo wszystko kopa do walki ze swoimi słabościami i pomoc w ,,dążeniu do perfekcji". Posty bd pisać za pewne na razie tylko w weekendy - wtedy mam najwięcej czasu. Muszę skupić się na zdaniu egzaminu gimnazjalnego i wielu innych sprawach więc to chyba zrozumiałe.      Postanowiłam też od poniedziałku zacząć HSGD lubię bardzo SGD ale boję się że po takiej przerwie w ,,normalnym jedzeniu" z Aną, mogłabym zaliczyć wiele napadów alb efekt jo-jo. A nie chce widzieć już czerwonych kropek na moim blogu ani też rosnących liczb w prawym górnym rogu ekranu.
     Mam nadzieję, że mi sie uda i że tym razem nie zawale. Mam swoje cele. Mam motywacje. Mam chęci. Pracuje nad silną wolą i wytrwałością. Jakie be efekty? Czas pokarze. Na razie liczę ze mi się uda bo to MUSI SIĘ UDAĆ. !!!