poniedziałek, 30 czerwca 2014

Dziękuje wam za wsparcie. Jesteście cudowne.

 Zawsze kiedy się podłamuje uświadamiacie mi kim jesteś i kim chce być. 

Wsparcie z waszej strony jest dla mnie nie ocenioną pomocą. Wiem, że zawalam ale od teraz będę się bardzo mocno starać. Bycie motylkiem nie jest łatwe. Osiągnięcie celu wymaga poświęceń. Jednak trzeba pamiętać o efektach. W końcu ,,nikt nie mówił, że będzie łatwo - mówiono, że będzie warto" :)
Trzymajcie się kochane. Ufam, że wasza siła woli jest większa od mojej. Ja jednak uroczyście obiecuję, ze NA PRAWDĘ będę się starać. :)



 A oto coś co często podtrzymuje mnie na duchu :)

niedziela, 29 czerwca 2014

Dzień - 29.06
Waga - 53,5 kg
Woda - duuuuuuuuuuuużo nawet do 3 l
Jedzenie - baaaaaaaaaaaaardzo dużo jedzenia, bardzo dużo słodyczy asz szkoda wrzucać bilans bo na pewno powyżej 2000 kcal :(
Ćwiczenia - nic

Ocena - 1


Dzień: 29.06.2014
Waga: 53,6 kg

Tak się zastanawiam - nad moją wagą.
Część z was napisała mi, że mam ładną/dobrą/fajną wagę.
A ja się tak zastanawiam, że przecież jestem gruba jak beka.

Czy wy brałyście pod uwagę wzrost jaki mam? - przecież jestem strasznie niska tylko 163 cm.
Jeżeli dziewczyna która ma 175 waży 53,5 to już jest coś ale jeżeli taka niska osoba jak ja - TO JEST STRASZNE!!!

W końcu mam wszędzie tłuszcz - ramiona, brzuch i najgorsze uda
Jestem obrzydliwie gruba a co najgorsze idą wakacje - a ja nie mam odwagi wskoczyć w kostium kąpielowy. Szkoda, ze nie wyglądam tak:











sobota, 28 czerwca 2014

Dzień: 28.06.2014 - Ocena:

Waga: 54 kg

Woda:
- 1 l
Ocena:c 2

Jedzenie:
- 2 kanapki z chleba żytniego + masło + pomidor - ok 300 kcal
- snickers - 250 kcal
- truskawki
- 3 ice fresh - 100 kcal
-cukierki - 600 kcal :(((((((((((((((((((((
- obiad - może nawet do 500 kcal
Ocena: 2

Ćwiczenia:
- zero
Ocena: 1




piątek, 27 czerwca 2014

Hej, motylki co tamu u was? :***

Ja znowu żre tone słodyczy. Zdziwiłam się jak rano zobaczyłam na wadze 53,5 kg - przecież to nie możliwe żebym schudła 0,5 kg przy takim jedzeniu.............. ehhhhhhhhhh - czas ogarnąć dupę, zacząć się ruszać i mniej żreć.

Znów zacznę wrzucać od jutra dokładne bilanse ; ile zjadłam, ile wypiłam, ile ćwiczyłam

CHUDOŚĆ <3 <3 <3


sobota, 21 czerwca 2014

Dzień: 21.06.14 - ocena 2

Waga: 54,1 - dziwne zważywszy na wczorajsze obżarstwo...............

Jedzenie:
- 8 kostek czekolady
- makaron + pomidor + bardzo duuuuuuuuuuuużo pieprzu (ponoć podkręca metabolizm)
- 4 ziemniaki gototane na parze
- kalafior
- chlebki wasa + powidła ------------150 kcal
- truskawki
----------------------------------------------------------ok 1200 kcal
ocena: 2

Woda:
- 3 l - w tym 1l kawy
 ocena:5

Ćwiczenia:
ocena: 1

czwartek, 19 czerwca 2014

Dzień: 20.06.14 - ocena 1+

Waga:  54 kg

Woda:
2,5l

Jedzenie:
- makaron + pomidor--------------------200
- 2 kanapki z pastą jajeczną--------------400
- sok ze świeżych pomarańczy------------100
- zupa pomidorowa ----------------------150
- zupa - po części wyrzygana-------------300
- 3 kostki czekolady----------------------120
- kromka chleba--------------------------200
- duuuuuuuuuuuuuużo truskawek ----------300
- trzy kawałki ciasta ------------------------- nawet do 1000 kcal
                                                               = 2770

Ocena: 1

Ćwiczenia:

- rolki przez 2 h - około 500 kcal

Ocena: 2

KURWA!!!! Wiem, ze nikt przeciwż niw wpycha mi tego jedzenia. ALe jak już zaczne jeść to nie potrafie przestać. Tylko bym jadła, jadła i jadła. Co z tego, ze nie czuje głodu, nudy, samotności -alemam jakiś wewnętrzny przymus, który każe mi jeśc. Wiem, że to brzmi żałośnie ale na prawdę tak jest. Nie potrafie powiedzieć sb ,,NIE". Umiem odmówić sb wielu żeczy ale nie potrafie nie jeść.
 NIENAWIDZĘ SB ZA TO!
 NIENAWIDZĘ SWOJEGO CIAŁA!
JESTEM GRUBĄ ŚWINIĄ!
CHYBA JUŻ NIE WYGRAM...................

środa, 18 czerwca 2014

Dzień: 19.06.2014 - ocena 2+

Waga: 54,3 - 100g więc niż wczoraj :'((((

Jedzenie: 
- jest 10 a ja już zjadłam jakieś 600 kcal - co jest ze mną????
- pasta jajeczna + bułka - pewnie ok 500/600 kcal - naprawdę niewiem
- duuuuuuuuuużo truskawek
- duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo ciasta - może nawet do 1000kcal
- pasta jajeczna + bułka - 600 kcal

KURWA czemu nie mogę ogarnąć się z tym jedzeniem!
Ocena: 2

Płyny:
- 3 l wody
Ocena: 5

Ćwiczenia:
- skalpel Chodakowskiej - pod tym względem jestem z sb baaaardzo dumna bo po raz pierwszy zarobiłam wszystkie ćwiczenia bez jakiej kolwiek przerwy i zawalenia :)))

Ocena: 3




wtorek, 17 czerwca 2014

Dzień: 18.06.2014 - nieudany 

Waga: 54,2 kg

Płyny: 2,5 l

Jedzenie: duuuuuuuuuuużo
- kanapka z masłem pomidorem i duuuuuuuuzo pieprzu x 5 - pewnie ok 600 kcal
- 1/3 torebki ryżu z pieprzem - 250 kcal
- kisiel z torebki + słodzik + truskawki + czereśnie - pyszny deser bez tłuszczu ale ok 150 kcal
- kawa x 2 - 100 kcal
- bób
- bółka pszenna z pomidorem - efekt nocnej nudy i zbyt długo otwartych piekarni :(

Ćwiczenia:

- chciałam boczki, zrobiłam coś takiego - raczej nie polecam bo te ćwiczenia są dziwne i jakoś mało męczą :(
- skalpel - dotarłam dziś tylko do 25 min. Strasznie nie chcialo mi się z nią ćwiczyć..........




Jak same widzicie bilans jest pewnie dla większości was straaaaaaaaaaszny - ale ja ostatnio miałam małe bilanse ok pół roku temu. Potem zawalałam, jadłam normalnie. Teraz chcę wracać do małych bilansów - zobaczymy jak mi się to uda ;)
Postanowiłam, że będę na blogu dokładnie notować: co zjadłam, ile spaliłam, z czym wygrałam, z czym przegrałam - tego bd najmniej :). Będę też pisać codziennie ile waże. Post bd aktualizować w ciągu dnia - a nie pisać podsumowanie na jego koniec.
CHUDOŚĆ!!! :***


Skalpel Chodakowskiej - zrobiony !!! :)




niedziela, 15 czerwca 2014


Właśnie, po raz pierwszy w życiu, wykonałam skalpel Chodakowskiej.
Kiedyś robiłam już do niego podejście ale wtedy nie dałam rady - to było w tamte wakacji.
To właśnie wtedy ważyłam 5 kg mniej i mimo iż skalpela nie robiłam byłam aktywna i to baaaaaaaardzo.
Tęsknie za tymi czasami gdy tak mało jadłam i tak bardzo schudłam.
Ale wtedy wszystko było prostsze. Byłam ,,nowa", ,,świeża". Dopiero zaczynałam. Nie miałam napadów, Jojo jeszcze nie znałam.
Czasami się zastanawiam nad moim życiem z Ana. Wiem, że to dokładnie rok temu byłam jej najwierniejsza. Tak bardzo tęsknie do tego czasu.
Pamiętam jak z ogromnym poświęceniem przestrzegałam diet. Jak pokonywałam coraz większe dystanse na rowerze. Pamiętam moment w którym poszłam do szkoły a ludzie pytali się co zrobiłam, że tak schudłam. Byłam tak dumna. Ale ciągle było mi mało. Potem zaczęłam nienawidzić siebie. Byłam zmęczona kompulsami i tym wszystkim. Pytałam się siebie czy kiedyś będę w stanie patrzeć normalnie na jedzenie i nie wymiotować. W końcu mi się udało. Jadłam i żyłam normalnie - jednak potem przytyła ok 5/6 kg.
 Dla mnie jest to wstrząsająca liczba. Nigdy nie ważyłam tyle co teraz. Nawet przed Aną byłam chudsza. Teraz sobię to wyrzucam. Ale mam motywacje.
Chce zacząć od początku. Tak jak rok temu. Chce być tą świeżą. Tą, która zachwyca się każdą nowinką ze świata Any.


Tą, która poświęca wszystko dla wszystkiego.